Tytuł: Rookies fantasy
Autorzy: Nyuxo i LuHannie
Rozdział: 6-?
Długość: 2145
♥
Minęły już dokładnie dwa tygodnie
odkąd Mio i Azusa ostatni raz widziały EXO. Codzienne treningi mimo ogromnego
wysiłku nadal nie potrafiły wytrącić z ich głów myśli o chłopakach. Mio była
święcie przekonana, że spotkała miłość swojego życia przez co chodziła cała w
skowronkach i nawet siedzenie na sali treningowej po 14 godzin dziennie nie
powodowało, że uśmiech z jej twarzy schodził. Mimo to, że ta dwójka nadal jest
przyjaciółmi i relacje między nimi nie wróżyły zmian w najbliższym czasie Mio
czuła się cudownie. Każda wibracja jej telefonu powodowała, że dziewczyna jak
poparzona łapała telefon w swoje ręce i w mgnieniu oka sprawdzała wiadomość.
Niestety Kai jej nie rozpieszczał i wysyłał do Mio wiadomość średnio raz
dziennie. Ona jednak nie miała mu tego za złe i cieszyło ją chociażby zwracanie
na nią uwagi, nawet ten raz dziennie. Dziewczyna również nie zasypywała
chłopaka setkami wiadomości, przez co sama sobie okazywała pokłony podziwu.
Azusa natomiast jak nigdy była
non stop zamyślona co nie raz bywało kłopotliwe, gdy na przykład nagle podczas
tańca stawała i zapatrywała się w swoje odbicie w lustrze, albo gdy podczas
śpiewania stwarzała swój własny tekst piosenek. Była przez to na siebie
niewiarygodnie zła i nie wiedziała jak z tego stanu wybrnąć. Jej myśli całe
dnie i noce krążyły wokół jednej osoby. Azusa każdego wieczora obracała w
rękach swój telefon z pytaniami przedzierającymi się przez jej umysł „Zadzwonić? Nie zadzwonić?”, które zawsze
przegrywały ze strachem. Nie była już niepewna tego co czuję do Luhana, a tego
jakiej miary są to uczucia i czy warto w ogóle zawracać tym innym, a zwłaszcza
temu chłopakowi głowę. Jednego była pewna- była i jest niezaprzeczalnie i
całkowicie nim zauroczona.
Tego dnia trenerzy postanowili by
wszyscy trainee SM wyjechali na dwie noce na obóz. Nie było to daleko od Seulu,
około 30 min jazdy samochodem. Dziewczyny nie ukrywały swojego podekscytowania.
Od tak dawna nie miały odpoczynku.
Na miejscu, okazało się że wokół
ich domków znajduje się tylko las, góry i rzeka. Nic więcej. Obóz okazał się
mieć trzy małe domki, boisko i palenisko od ogniska. W jednym domku zamieszkały
dziewczyny, potem chłopcy oraz trenerzy. Było jeszcze wcześnie więc trenerzy
puścili ich wszystkich by się rozpakować, oraz założyć coś ciepłego, ponieważ na
noc mają przygotowany cały plan zajęć.
Godzinę później dochodził już
wieczór, wszyscy stanęli na placu przed domkami i czekali na to, jakie atrakcje
zaplanowali dla nich trenerzy. Podzielili ich na grupy 2-3 osobowe i przekazali
każdej mapę, na której wyraźnie było już widać o co chodzi- podchody. Każda
drużyna mogła dowolnie wybrać jaką trasą chce dojść do celu, były na niej tylko
wyznaczone kilka punktów, które powinni minąć i zaznaczyć na nich swoją
obecność. Jednak wygrywała ta grupa, która oczywiście pierwsza dotrze do celu.
Azusa razem z Mio postanowiły że
będą w grupie razem. Kiedy trener puścił im znak, wszyscy poszli w swoją
stronę, by udać się do celu. Dla przyjaciółek, była to droga do lasu. Po kilku
minutach drogi, okolice wydały się nie za bardzo przyjazne. Ścieżka była ledwo
widoczna, a drzewa zakrywały blask księżyca, tak, że dziewczyny nie miały
żadnego światła oprócz tego z ich latarki.
- Nie podoba mi to się. -
Odezwała się Mio do przyjaciółki w ich ojczystym języku.
- Tu jest strasznie. Mam nadzieję
że droga zaraz się polepszy. - Odpowiedziała Azusa, która w ręku trzymała mapę
z drogą do mety.
- Ile jeszcze do pierwszego
przystanku Azusa?
- Zaraz powinnyśmy być. Zaufaj
mi. - Odpowiedziała młodsza przekonująco.
Minęło już sporo czasu, a
dziewczyny dalej nie dotarły na miejsce. Zaczęły się niecierpliwić, ale także i
bać przez upiornie wyglądające okolice.
- Azusa. Idziemy już tak ponad
półtorej godziny. Gdzie my jesteśmy? Daj mi tą mapę. - Mio zabrała kartkę z
dłoni przyjaciółki i zaczęła dokładnie analizować.
- No nie. - Powiedziała po
chwili. - Azusa. Ty trzymałaś tą mapę do góry nogami!
- Niemożliwe. - Odparła młodsza.
- No zobacz. Do góry nogami.
Powinno być tak. No i gdzie do cholery mamy wiedzieć gdzie jesteśmy!? Zaufaj
mi…? Żartujesz sobie!? Jak ja mam ci ufać, jak ty mapy nie potrafisz trzymać!
- Przepraszam. - Azusie było
przykro że doszło do takiej sytuacji. Wiedziała że rozzłościła
przyjaciółkę, i była już na skraju łez.
- Masz teraz tak w ogóle pomysł
gdzie jesteśmy? - Mio nie dała za wygraną.
Głupota Azusy ją strasznie wkurzyła.
- Nie. - Wyszeptała młodsza ze
wzrokiem wbitym w ziemię.
- No właśnie... Jak masz to
wiedzieć? - Jednak gdy usłyszała cichy płacz młodszej dziewczyny, uspokoiła
się. Przytuliła mocno swoją przyjaciółkę i zaczęła delikatnie głaskać po
głowie.
- Przepraszam Azusa. Sama się
boję. Nie musiałam na ciebie tak naskakiwać. Wiedz, że nie mam ci za złe. Po
prostu jestem wystraszona. Wiem, że to nie była twoja wina i tego nie chciałaś.
Już nie będę krzyczeć. Obiecuję. Nie płacz, ok? - Gdy Azusa kiwnęła głową na
„tak” Mio uśmiechnęła się szeroko sama do siebie.
- A teraz chodź. Musimy jakoś szukać wyjścia z tego lasu. -
Powiedziała, po czym wzięła delikatnie rękę Azusy w swoją i zaczęła prowadzić.
Godziny mijały, a przyjaciółki,
głodne i wyczerpane z braku snu, dalej chodziły zagubione po lesie. Po drodze
wpadły na pomysł by może zadzwonić z telefonu,
niestety były już one dawno rozładowane.
- Azusa, znajdziemy drogę, nie martw się. - Pocieszała ją Mio.
Po pewnym czasie, dziewczyny wyszły z lasu, wychodząc na
utwardzaną drogę pomyślały, że to może być to! Opodal nich stał stary murowany
przystanek autobusowy, a kilkaset metrów w oddali było widać zalążki wsi. Gdy
Azusa cieszyła się, że już będzie dobrze chociaż jeszcze do końca nie widziała
jak tego dokona, Mio zauważyła obok przystanku budkę telefoniczną, której
natychmiast postanowiła pobiec.
-Azusa! Spójrz! Telefon!
–Krzyczała uradowana starsza przyjaciółka.
-Ooh! … Ale masz pieniądze?
-Mam trochę drobnych w kieszeni,
starczy na minutę rozmowy. –Uśmiechnęła się pokrzepiająco.
-Aigoo! –Skwitowała z promiennym
uśmiechem na twarzy po czym Mio wrzuciła kilka monet do automatu i zaczęła
wybierać numer. –Mio, do kogo dzwonisz? –Jednak przyjaciółka udawała, że nie
słyszy. –Mio! –W końcu starsza zwróciła na nią uwagę, ale tylko po to by
uciszyć ją ruchem ręki. Azusa w efekcie pozostała z grymasem na twarzy.
-O! Yoboseyo? Kai Oppa! To ja,
Mio. –Jej przyjaciółka musiała zakryć usta dłonią by nie wyrwał się z nich
okrzyk zdziwienia.
- Mio ? Wszystko ok ? - Zapytał
zmieszany i wyraźnie zaspany Kai do słuchawki.
- Słuchaj Kai, nie mam za dużo
czasu. Zgubiłam się z Azusą na obozie.
- Gdzie jesteście?
- Kai… nie wiemy. Zgubiłyśmy się.
- A no tak. Okej szybko podaj
okolice. - Zapytał chłopak zestresowany. W tle było słuchać,że ktoś coś do
niego mówił, jednak on tylko szybko tego kogoś uciszył.
- Okej. Naprzeciwko nas jest las,
budka telefoniczna, jesteśmy na przystanku i... widzę w oddali wieś. Aa...
niedaleko widzę jakiś krzyż.
- Krzyż? Wiem...nie rusz....
- Halooo? Halo Kai...Kai. No
kurna, rozłączyło. - Powiedziała Mio do przyjaciółki.
- Co powiedział?
- Że wie gdzie to jest. A potem
koniec.
- I co mamy robić? - Zapytała ją
przyjaciółka.
- Myślę że musimy czekać. Tylko
to nam zostaje. Jest ciemno i nawet nie widzimy drogi. Bez sensu tak łazić.
- No tak.
Obie przyjaciółki usiadły na
pobliskiej im ławce i się przytuliły razem.
Po jakiejś minionej godzinie,
dziewczyny usłyszały dźwięk samochodu
który jechał wyraźnie w ich stronę. Przyjaciółki automatycznie wstały i zaczęły
machać w stronę pojazdu, który się zatrzymał dokładnie przed nimi. Za
kierownicą siedział Kai, a obok niego…
- Luhan… Co ty tu robisz?
–Wyrwało się Azusie w stronę otwierających się drzwi pasażera.
-Miło witasz swojego przyjaciela
po tak długiej przerwie… An nyeong Azusa. –Po czym przytulił do siebie
dziewczynę na przywitanie.
- Oh… An nyeong.
W tym samym czasie uradowana Mio
podbiegła do drzwi kierowcy, z których właśnie wysiadł Kai i rzuciła mu się na
szyję gdy tylko stanął prosto.
- Kai! Dziękuję.
- Nie ma za co Mio. –Powiedział
półszeptem i przycisnął ją jeszcze mocniej do siebie. Po chwili odsunęli się od
siebie, a na twarz Kaia wypłynął czarujący uśmiech. Mio po pomyśleniu, co
właśnie zrobiła oblała się rumieńcem i spuściła głowę na dół zasłaniając twarz
włosami. W tym samym momencie z ust Kaia wydobył się cichy śmiech.
- Nie stójcie tak jak słupy i
wsiadajcie do samochodu. –Odezwał się kierowca. – Odwiozę was do rezerwatu. –
Zwrócił się do dziewczyn.
W chwili gdy Mio kierowała się
aby zająć miejsce z tyłu zauważyła, że Luhan ją ubiegł i zajął tam miejsce obok
Azusy. „Aigoo… Ta dwójka zrobiła to
specjalnie.” – Pomyślała. Nie zostało jej nic innego jak zająć miejsce z
przodu obok obiektu swoich westchnień.
W drodze na miejsce chłopacy
opowiadali przyjaciółką jak to sami byli na takim samym obozie za czasów
trainee, co tłumaczyło dlaczego znają tą okolice i z taką łatwością odgadnęli
gdzie się znajdują. Po 15 minutach Kai zaparkował opodal domków, tak, aby nie
było ich zbyt dobrze widać. Bowiem gdyby inni dowiedzieli się o ich przyjaźni
mogłaby wyniknąć masa nieprzyjemnych plotek.
- To więc jak to było? - Zapytał
nagle Kai, którego cały czas nurtowało to pytanie.
- Co jak? - Zapytała zmieszana
Mio.
- Jak się zgubiłyście?
Po zadanym pytaniu, w pojeździe
zapadła cisza. Przyjaciółki nie wiedziały co powiedzieć, szczególnie Azusa.
Młoda dziewczyna opuściła lekko głowę z zawstydzenia.
- My...zgubiłyśmy mapę! -
Odezwała się Mio, powodując zszokowanie u Azusy. To była nie prawda. Przecież
mapa schowana cały czas była w jej kieszeni. Dlaczego Mio skłamała?
- Jak to możliwe zgubić mapę? -
Zapytał nagle Luhan który siedział całą drogę cicho u boku Azusy.
- Nawet nie wiesz jak było nam
zimno. W pewnym momencie jak zawiało, tak i mapę.
- Miałyście szczęście że
znaleźliście tą budkę. Inaczej byście zamarzły. - Powiedział zatroskany Kai.
- Nawet nie wiesz jakie
szczęście. - Odpowiedziała mu na to Mio, posyłając mu ciepły uśmiech i patrząc
się głęboko w jego ciemne oczy. Przez dłuższą chwilę zrobiło jej się jakby
gorąco.
- Azusa, chcesz coś zobaczyć?
–Spytał znienacka Luhan.
- Tak, jasne. – Odpowiedziała bez
zastanowienia.
-To chodź. –Wysiadł z samochodu i
okrążył go szybko aby otworzyć drzwi Azusie.
-My zaraz wrócimy! – Krzyknęła
dziewczyna na odchodnym zostawiając Mio i Kaia samych.
Gdyby nie muzyka płynąca z
głośników siedzieliby tak w absolutnej ciszy. Mio poczuła się niezwykle
skrępowana i cały czas czekała na to, aż Kai rozpocznie rozmowę. Jednak to nie
nadchodziło…
- Kto to śpiewa? – Spytała
wskazując głową na podłączonego iPada.
-Oh… Jung Yeop z Brown Eyed Soul.
– Odpowiedział wyrwany z zamyślenia.
- Podoba mi się ta piosenka. –
Powiedziała szczerze, uśmiechając się ciepło do chłopaka. Odpowiedział jej jego
promienny uśmiech na znak, że to go bardzo cieszy.
- Wiesz o czym jest?
- Niestety, mój koreański jest
jeszcze słaby…
- Mi się najbardziej podoba
ostatnia linijka tekstu… Jigeum yeogiseo ip matchugo sipeoyo. – Zaśpiewał.
- Co to znaczy? – Jednak
domyślała się znaczenia tekstu co powodowało u niej szybsze bicie serca.
- Chciałbym Cię teraz pocałować…
-Powiedział cicho, po czym nie widząc niechęci w zachowaniu dziewczyny
przybliżył się do niej i złożył czuły, lecz krótki pocałunek na jej ustach.
- Podoba mi się jak śpiewasz. –
Powiedziała niespodziewanie po chwili.
W tym samym
czasie....
- Luhan? Luhan. Luhan... -
Powtarzała ciągle jego imię Azusa.
- Tak? - Odpowiedział po czasie,
nie zwalniając swojego kroku.
- Gdzie idziemy? - Zapytała
zdezorientowana dziewczyna.
- Zobaczysz... - Powiedział tylko
chłopak.
Po kilku minutach drogi, we dwoje
doszli do wielkiego jeziora, który był cały okrążony lasem, także trudno było
by go znaleźć. No chyba że ktoś znał już tutaj drogę. Księżyc odbijał się w
tafli jeziora.
- Skąd znasz to miejsce? -
Zapytała zapatrzona w ten cudowny widok.
- Mam z tym miejscem trochę
wspomnień. - Chłopak zaczął się przyglądać wodzie, która wyglądała teraz tak
spokojnie. Po czym złapał dziewczynę znowu za rękę i zaczął prowadzić w stronę
wody. - Chodź.
- Co? Gdzie? - Po chwili jednak
dziewczyna zauważyła wielki kamień który leżał blisko wody. Luhan na nim usiadł
i kazał Azusie usiąść przy nim.
- Kiedyś, po kilkunastu
miesiącach treningu, zacząłem myśleć o tym by zrezygnować. - Powiedział, po
czym usłyszał dźwięk dziewczyny. Jednak kontynuował. - Planowaliśmy wycieczkę
tutaj na kilka dni. Myślałem że przyjadę tutaj, po czym zakończę mój trening.
Jednak jednej nocy zachciało mi się wyjść na spacer. Tak to znalazłem to
miejsce. Przychodziłem tutaj wtedy co noc i zastanawiałem się co mogę zrobić.
Przez to właśnie miejsce zacząłem trenować coraz bardziej. To dużo dla mnie
znaczy, gdybym go nie znalazł, nie byłoby mnie tutaj. Nie miałbym tak wielu
wspierających mnie fanów.
- Oczywiście przecież ja też...-
Azusa przerwała sama sobie w połowie zdania. Chyba to nie jest dobry pomysł by
mówić że wyobrażało się tą osobę, w postaci swojego męża przez kilka dobrych
lat.
- Gdyby nie to miejsce, pewnie
byśmy się nawet nie poznali. – Ciągnął dalej, przybliżając się do dziewczyny
nieco.
- Luhan… - Zaczęła jednak chłopak
przerwał jej kładąc palec na usta.
-Cii…
Luhan przysunął się jeszcze
bliżej Azusy i jak w zwolnionym tempie przybliżali swoje twarze do siebie.
Chłopak musnął delikatnie jej usta, powtarzając tę czynność znowu, i znowu…
Uzależniłam się od niego
OdpowiedzUsuńNaprawdę pokochałam je z całego serduszka
Czekam na kolejne
~ http://opowiadanie-fanficion-by-choi.blogspot.com/ ~zapraszam do mnie mam nadzieje że wpadniesz