sobota, 18 października 2014

Rozdział 6

Kolejnego rozdziału nadszedł czas :> Miłoby było jakbyście pisali co wam się w tym opowiadaniu podoba, a co nie. Z pewnością wszystkie uwagi przemyślimy i spróbujemy się poprawić jeśli coś jest nie tak. Także, dajcie znać :).

Tytuł: Rookies fantasy
Autorzy: Nyuxo i LuHannie
Rozdział: 6-?
Długość: 2145


Minęły już dokładnie dwa tygodnie odkąd Mio i Azusa ostatni raz widziały EXO. Codzienne treningi mimo ogromnego wysiłku nadal nie potrafiły wytrącić z ich głów myśli o chłopakach. Mio była święcie przekonana, że spotkała miłość swojego życia przez co chodziła cała w skowronkach i nawet siedzenie na sali treningowej po 14 godzin dziennie nie powodowało, że uśmiech z jej twarzy schodził. Mimo to, że ta dwójka nadal jest przyjaciółmi i relacje między nimi nie wróżyły zmian w najbliższym czasie Mio czuła się cudownie. Każda wibracja jej telefonu powodowała, że dziewczyna jak poparzona łapała telefon w swoje ręce i w mgnieniu oka sprawdzała wiadomość. Niestety Kai jej nie rozpieszczał i wysyłał do Mio wiadomość średnio raz dziennie. Ona jednak nie miała mu tego za złe i cieszyło ją chociażby zwracanie na nią uwagi, nawet ten raz dziennie. Dziewczyna również nie zasypywała chłopaka setkami wiadomości, przez co sama sobie okazywała pokłony podziwu.         
Azusa natomiast jak nigdy była non stop zamyślona co nie raz bywało kłopotliwe, gdy na przykład nagle podczas tańca stawała i zapatrywała się w swoje odbicie w lustrze, albo gdy podczas śpiewania stwarzała swój własny tekst piosenek. Była przez to na siebie niewiarygodnie zła i nie wiedziała jak z tego stanu wybrnąć. Jej myśli całe dnie i noce krążyły wokół jednej osoby. Azusa każdego wieczora obracała w rękach swój telefon z pytaniami przedzierającymi się przez jej umysł „Zadzwonić? Nie zadzwonić?”, które zawsze przegrywały ze strachem. Nie była już niepewna tego co czuję do Luhana, a tego jakiej miary są to uczucia i czy warto w ogóle zawracać tym innym, a zwłaszcza temu chłopakowi głowę. Jednego była pewna- była i jest niezaprzeczalnie i całkowicie nim zauroczona.
Tego dnia trenerzy postanowili by wszyscy trainee SM wyjechali na dwie noce na obóz. Nie było to daleko od Seulu, około 30 min jazdy samochodem. Dziewczyny nie ukrywały swojego podekscytowania. Od tak dawna nie miały odpoczynku.
Na miejscu, okazało się że wokół ich domków znajduje się tylko las, góry i rzeka. Nic więcej. Obóz okazał się mieć trzy małe domki, boisko i palenisko od ogniska. W jednym domku zamieszkały dziewczyny, potem chłopcy oraz trenerzy. Było jeszcze wcześnie więc trenerzy puścili ich wszystkich by się rozpakować, oraz założyć coś ciepłego, ponieważ na noc mają przygotowany cały plan zajęć.
Godzinę później dochodził już wieczór, wszyscy stanęli na placu przed domkami i czekali na to, jakie atrakcje zaplanowali dla nich trenerzy. Podzielili ich na grupy 2-3 osobowe i przekazali każdej mapę, na której wyraźnie było już widać o co chodzi- podchody. Każda drużyna mogła dowolnie wybrać jaką trasą chce dojść do celu, były na niej tylko wyznaczone kilka punktów, które powinni minąć i zaznaczyć na nich swoją obecność. Jednak wygrywała ta grupa, która oczywiście pierwsza dotrze do celu.
Azusa razem z Mio postanowiły że będą w grupie razem. Kiedy trener puścił im znak, wszyscy poszli w swoją stronę, by udać się do celu. Dla przyjaciółek, była to droga do lasu. Po kilku minutach drogi, okolice wydały się nie za bardzo przyjazne. Ścieżka była ledwo widoczna, a drzewa zakrywały blask księżyca, tak, że dziewczyny nie miały żadnego światła oprócz tego z ich latarki.
- Nie podoba mi to się. - Odezwała się Mio do przyjaciółki w ich ojczystym języku.
- Tu jest strasznie. Mam nadzieję że droga zaraz się polepszy. - Odpowiedziała Azusa, która w ręku trzymała mapę z drogą do mety.
- Ile jeszcze do pierwszego przystanku Azusa?
- Zaraz powinnyśmy być. Zaufaj mi. - Odpowiedziała młodsza przekonująco.
Minęło już sporo czasu, a dziewczyny dalej nie dotarły na miejsce. Zaczęły się niecierpliwić, ale także i bać przez upiornie wyglądające okolice.
- Azusa. Idziemy już tak ponad półtorej godziny. Gdzie my jesteśmy? Daj mi tą mapę. - Mio zabrała kartkę z dłoni przyjaciółki i zaczęła dokładnie analizować.
- No nie. - Powiedziała po chwili. - Azusa. Ty trzymałaś tą mapę do góry nogami!
- Niemożliwe. - Odparła młodsza.
- No zobacz. Do góry nogami. Powinno być tak. No i gdzie do cholery mamy wiedzieć gdzie jesteśmy!? Zaufaj mi…? Żartujesz sobie!? Jak ja mam ci ufać, jak ty mapy nie potrafisz trzymać!
- Przepraszam. - Azusie było przykro że doszło do takiej sytuacji. Wiedziała że rozzłościła przyjaciółkę,  i była już na skraju łez.
- Masz teraz tak w ogóle pomysł gdzie jesteśmy? - Mio nie dała za wygraną.  Głupota Azusy ją strasznie wkurzyła.
- Nie. - Wyszeptała młodsza ze wzrokiem wbitym w ziemię.
- No właśnie... Jak masz to wiedzieć? - Jednak gdy usłyszała cichy płacz młodszej dziewczyny, uspokoiła się. Przytuliła mocno swoją przyjaciółkę i zaczęła delikatnie głaskać po głowie.
- Przepraszam Azusa. Sama się boję. Nie musiałam na ciebie tak naskakiwać. Wiedz, że nie mam ci za złe. Po prostu jestem wystraszona. Wiem, że to nie była twoja wina i tego nie chciałaś. Już nie będę krzyczeć. Obiecuję. Nie płacz, ok? - Gdy Azusa kiwnęła głową na „tak” Mio uśmiechnęła się szeroko sama do siebie. 
- A teraz chodź.  Musimy jakoś szukać wyjścia z tego lasu. - Powiedziała, po czym wzięła delikatnie rękę Azusy w swoją i zaczęła prowadzić.
Godziny mijały, a przyjaciółki, głodne i wyczerpane z braku snu, dalej chodziły zagubione po lesie. Po drodze wpadły na pomysł by może zadzwonić z telefonu,  niestety były już one dawno rozładowane.
- Azusa, znajdziemy drogę,  nie martw się. - Pocieszała ją Mio.
Po pewnym czasie,  dziewczyny wyszły z lasu, wychodząc na utwardzaną drogę pomyślały, że to może być to! Opodal nich stał stary murowany przystanek autobusowy, a kilkaset metrów w oddali było widać zalążki wsi. Gdy Azusa cieszyła się, że już będzie dobrze chociaż jeszcze do końca nie widziała jak tego dokona, Mio zauważyła obok przystanku budkę telefoniczną, której natychmiast postanowiła pobiec.
-Azusa! Spójrz! Telefon! –Krzyczała uradowana starsza przyjaciółka.
-Ooh! … Ale masz pieniądze?
-Mam trochę drobnych w kieszeni, starczy na minutę rozmowy. –Uśmiechnęła się pokrzepiająco.
-Aigoo! –Skwitowała z promiennym uśmiechem na twarzy po czym Mio wrzuciła kilka monet do automatu i zaczęła wybierać numer. –Mio, do kogo dzwonisz? –Jednak przyjaciółka udawała, że nie słyszy. –Mio! –W końcu starsza zwróciła na nią uwagę, ale tylko po to by uciszyć ją ruchem ręki. Azusa w efekcie pozostała z grymasem na twarzy.
-O! Yoboseyo? Kai Oppa! To ja, Mio. –Jej przyjaciółka musiała zakryć usta dłonią by nie wyrwał się z nich okrzyk zdziwienia.
- Mio ? Wszystko ok ? - Zapytał zmieszany i wyraźnie zaspany Kai do słuchawki.
- Słuchaj Kai, nie mam za dużo czasu. Zgubiłam się z Azusą na obozie.
- Gdzie jesteście?
- Kai… nie wiemy. Zgubiłyśmy się.
- A no tak. Okej szybko podaj okolice. - Zapytał chłopak zestresowany. W tle było słuchać,że ktoś coś do niego mówił, jednak on tylko szybko tego kogoś uciszył.
- Okej. Naprzeciwko nas jest las, budka telefoniczna, jesteśmy na przystanku i... widzę w oddali wieś. Aa... niedaleko widzę jakiś krzyż.
- Krzyż? Wiem...nie rusz....
- Halooo? Halo Kai...Kai. No kurna, rozłączyło. - Powiedziała Mio do przyjaciółki.
- Co powiedział?
- Że wie gdzie to jest. A potem koniec.
- I co mamy robić? - Zapytała ją przyjaciółka.
- Myślę że musimy czekać. Tylko to nam zostaje. Jest ciemno i nawet nie widzimy drogi. Bez sensu tak łazić.
- No tak.
Obie przyjaciółki usiadły na pobliskiej im ławce i się przytuliły razem.
Po jakiejś minionej godzinie, dziewczyny usłyszały dźwięk  samochodu który jechał wyraźnie w ich stronę. Przyjaciółki automatycznie wstały i zaczęły machać w stronę pojazdu, który się zatrzymał dokładnie przed nimi. Za kierownicą siedział Kai, a obok niego…
- Luhan… Co ty tu robisz? –Wyrwało się Azusie w stronę otwierających się drzwi pasażera.
-Miło witasz swojego przyjaciela po tak długiej przerwie… An nyeong Azusa. –Po czym przytulił do siebie dziewczynę na przywitanie.
- Oh… An nyeong.
W tym samym czasie uradowana Mio podbiegła do drzwi kierowcy, z których właśnie wysiadł Kai i rzuciła mu się na szyję gdy tylko stanął prosto.
- Kai! Dziękuję.
- Nie ma za co Mio. –Powiedział półszeptem i przycisnął ją jeszcze mocniej do siebie. Po chwili odsunęli się od siebie, a na twarz Kaia wypłynął czarujący uśmiech. Mio po pomyśleniu, co właśnie zrobiła oblała się rumieńcem i spuściła głowę na dół zasłaniając twarz włosami. W tym samym momencie z ust Kaia wydobył się cichy śmiech.
- Nie stójcie tak jak słupy i wsiadajcie do samochodu. –Odezwał się kierowca. – Odwiozę was do rezerwatu. – Zwrócił się do dziewczyn.
W chwili gdy Mio kierowała się aby zająć miejsce z tyłu zauważyła, że Luhan ją ubiegł i zajął tam miejsce obok Azusy. „Aigoo… Ta dwójka zrobiła to specjalnie.” – Pomyślała. Nie zostało jej nic innego jak zająć miejsce z przodu obok obiektu swoich westchnień.
W drodze na miejsce chłopacy opowiadali przyjaciółką jak to sami byli na takim samym obozie za czasów trainee, co tłumaczyło dlaczego znają tą okolice i z taką łatwością odgadnęli gdzie się znajdują. Po 15 minutach Kai zaparkował opodal domków, tak, aby nie było ich zbyt dobrze widać. Bowiem gdyby inni dowiedzieli się o ich przyjaźni mogłaby wyniknąć masa nieprzyjemnych plotek.
- To więc jak to było? - Zapytał nagle Kai, którego cały czas nurtowało to pytanie.
- Co jak? - Zapytała zmieszana Mio.
- Jak się zgubiłyście?
Po zadanym pytaniu, w pojeździe zapadła cisza. Przyjaciółki nie wiedziały co powiedzieć, szczególnie Azusa. Młoda dziewczyna opuściła lekko głowę z zawstydzenia.
- My...zgubiłyśmy mapę! - Odezwała się Mio, powodując zszokowanie u Azusy. To była nie prawda. Przecież mapa schowana cały czas była w jej kieszeni. Dlaczego Mio skłamała?
- Jak to możliwe zgubić mapę? - Zapytał nagle Luhan który siedział całą drogę cicho u boku Azusy.
- Nawet nie wiesz jak było nam zimno. W pewnym momencie jak zawiało, tak i mapę.
- Miałyście szczęście że znaleźliście tą budkę. Inaczej byście zamarzły. - Powiedział zatroskany Kai.
- Nawet nie wiesz jakie szczęście. - Odpowiedziała mu na to Mio, posyłając mu ciepły uśmiech i patrząc się głęboko w jego ciemne oczy. Przez dłuższą chwilę zrobiło jej się jakby gorąco.
- Azusa, chcesz coś zobaczyć? –Spytał znienacka Luhan.
- Tak, jasne. – Odpowiedziała bez zastanowienia.
-To chodź. –Wysiadł z samochodu i okrążył go szybko aby otworzyć drzwi Azusie.
-My zaraz wrócimy! – Krzyknęła dziewczyna na odchodnym zostawiając Mio i Kaia samych.
Gdyby nie muzyka płynąca z głośników siedzieliby tak w absolutnej ciszy. Mio poczuła się niezwykle skrępowana i cały czas czekała na to, aż Kai rozpocznie rozmowę. Jednak to nie nadchodziło…
- Kto to śpiewa? – Spytała wskazując głową na podłączonego iPada.
-Oh… Jung Yeop z Brown Eyed Soul. – Odpowiedział wyrwany z zamyślenia.
- Podoba mi się ta piosenka. – Powiedziała szczerze, uśmiechając się ciepło do chłopaka. Odpowiedział jej jego promienny uśmiech na znak, że to go bardzo cieszy.
- Wiesz o czym jest?
- Niestety, mój koreański jest jeszcze słaby…
- Mi się najbardziej podoba ostatnia linijka tekstu… Jigeum yeogiseo ip matchugo sipeoyo. – Zaśpiewał.
- Co to znaczy? – Jednak domyślała się znaczenia tekstu co powodowało u niej szybsze bicie serca.
- Chciałbym Cię teraz pocałować… -Powiedział cicho, po czym nie widząc niechęci w zachowaniu dziewczyny przybliżył się do niej i złożył czuły, lecz krótki pocałunek na jej ustach.
- Podoba mi się jak śpiewasz. – Powiedziała niespodziewanie po chwili.
W tym samym czasie....
- Luhan? Luhan. Luhan... - Powtarzała ciągle jego imię Azusa.
- Tak? - Odpowiedział po czasie, nie zwalniając swojego kroku.
- Gdzie idziemy? - Zapytała zdezorientowana dziewczyna.
- Zobaczysz... - Powiedział tylko chłopak.
Po kilku minutach drogi, we dwoje doszli do wielkiego jeziora, który był cały okrążony lasem, także trudno było by go znaleźć. No chyba że ktoś znał już tutaj drogę. Księżyc odbijał się w tafli jeziora.
- Skąd znasz to miejsce? - Zapytała zapatrzona w ten cudowny widok.
- Mam z tym miejscem trochę wspomnień. - Chłopak zaczął się przyglądać wodzie, która wyglądała teraz tak spokojnie. Po czym złapał dziewczynę znowu za rękę i zaczął prowadzić w stronę wody. - Chodź.
- Co? Gdzie? - Po chwili jednak dziewczyna zauważyła wielki kamień który leżał blisko wody. Luhan na nim usiadł i kazał Azusie usiąść przy nim.
- Kiedyś, po kilkunastu miesiącach treningu, zacząłem myśleć o tym by zrezygnować. - Powiedział, po czym usłyszał dźwięk dziewczyny. Jednak kontynuował. - Planowaliśmy wycieczkę tutaj na kilka dni. Myślałem że przyjadę tutaj, po czym zakończę mój trening. Jednak jednej nocy zachciało mi się wyjść na spacer. Tak to znalazłem to miejsce. Przychodziłem tutaj wtedy co noc i zastanawiałem się co mogę zrobić. Przez to właśnie miejsce zacząłem trenować coraz bardziej. To dużo dla mnie znaczy, gdybym go nie znalazł, nie byłoby mnie tutaj. Nie miałbym tak wielu wspierających mnie fanów.
- Oczywiście przecież ja też...- Azusa przerwała sama sobie w połowie zdania. Chyba to nie jest dobry pomysł by mówić że wyobrażało się tą osobę, w postaci swojego męża przez kilka dobrych lat.
- Gdyby nie to miejsce, pewnie byśmy się nawet nie poznali. – Ciągnął dalej, przybliżając się do dziewczyny nieco.
- Luhan… - Zaczęła jednak chłopak przerwał jej kładąc palec na usta.
-Cii…
Luhan przysunął się jeszcze bliżej Azusy i jak w zwolnionym tempie przybliżali swoje twarze do siebie. Chłopak musnął delikatnie jej usta, powtarzając tę czynność znowu, i znowu…

1 komentarz:

  1. Uzależniłam się od niego
    Naprawdę pokochałam je z całego serduszka
    Czekam na kolejne

    ~ http://opowiadanie-fanficion-by-choi.blogspot.com/ ~zapraszam do mnie mam nadzieje że wpadniesz

    OdpowiedzUsuń