czwartek, 11 września 2014

Rozdział 2

Annyeong! :D Jestem ciekawa czy ktoś wyczekiwał drugiego rozdziału ;> Bo przed wami oto on! :D Liczę na wasze komentarze! :)

Tytuł: Rookies fantasy
Autorzy: Nyuxo i LuHannie
Rozdział: 2-?
Długość: 2183
Beta: Paośka W. 


                Azusa powoli odłożyła słuchawkę po odbytej chwilę wcześniej rozmowie. Nie mogła uwierzyć w to, co właśnie usłyszała.
                -Dostałaś się, prawda? Wiedziałam!- mówiła z podekscytowaniem Mio.
                -Ja... ja się nie dostałam...
                -Co?
                -Nie dostałam się.
                -Azusa... Co? To niemożliwe. Oni musieli się pomylić. Nawet nie wiedzą, co tracą.- Mio starała się pocieszyć swoją młodszą przyjaciółkę.
                -Moje marzenia legły w gruzach... Co ja mam teraz zrobić?- łzy wielkie jak grochy spływały po policzkach Azusy.
                -Skoro ty się nie dostałaś, to i mnie nie przyjmą. Zobaczysz.- powiedziała z przekonaniem Mio.
Po pół godziny nerwowego oczekiwania Mio także dostała telefon, a Azusa siedziała z boku, przyglądając się przyjaciółce.
                -Odmówię im.- Mio oznajmiła od razu, gdy skończyła rozmowę.
                -Co? Dostałaś się?- dziewczyna pokiwała jedynie głową na potwierdzenie, wciąż będąc w lekkim szoku po usłyszeniu najnowszych wiadomości.
                -To niesamowite!- Azusa rzuciła się na przyjaciółkę, by ją uściskać.
                -Azusa, ja im odmówię. Bez ciebie to nie będzie to samo, to już nie będzie nasze marzenie.
                -Co ty gadasz? Nie przejmuj się mną. Jutro zaczyna się twój pierwszy dzień, tak? Masz dać z siebie wszystko. Ja jakoś sobie wszystko ułożę.- młodsza posłała jej ciepły uśmiech, który dodał im otuchy.
                Następnego dnia, gdy Mio wychodziła do agencji przyrzekła sobie, że zrobi wszystko, by Azusa dołączyła do niej jako trainee.

*

                SM miało plan stworzenia nowego żeńskiego zespołu, tym razem jednak okres przygotowań miał wyglądać nieco inaczej niż zwykle. Casting przeszło 5 najbardziej utalentowanych dziewczyn, które szkolić miały doświadczone już zespoły SM. Każda trainee trafiała do osobnej grupy, której zadaniem było szkolenie jej przez pół roku. Dzięki temu artyści SM przekazywali jej swoje doświadczenie, dobre rady i wpływały na jej styl i sposób pracy. Treningi odbywały się w taki sposób,w jaki decydował o tym zespół szkolący i nikt inny nie miał na to wpływu.
                Mio wchodząc na nogach jak z waty do wnętrza agencji spodziewała się wrzeszczących trenerów w średnim wieku, którzy presją i morderczymi treningami będą doprowadzać ją do łez i zwątpienia. Dziewczyna poczuła się o niebo lepiej, wręcz czuła się jakby urosły jej skrzydła, gdy przed sobą zobaczyła czekające SHINee, jej ukochany zespół, z którym była od dnia ich debiutu. Pokochała tych chłopaków już w momencie, gdy zobaczyła jak wychodzą na scenę i śpiewają "Noona neomu yeppeo" w fryzurach na czarnego grzybka.
                Dziewczyną miotały sprzeczne uczucia, zalewając od środka falą niepewności i fascynacji. W jednej sekundzie miała ochotę się rozpłakać, w drugiej skakać ze szczęścia, w trzeciej pobiec i rzucić się im wszystkim na szyję, a jeszcze chwilę później wyjść na zewnątrz i wejść jeszcze raz, żeby upewnić się, że to prawda. Jednak ona stała jak słup i wpatrywała się w nich wielkimi oczyma, nie bardzo wiedząc, co zrobić z szalejącym właśnie w jej wnętrzu sztormem uczuć. Mimo wszystko cała ta mieszanka wybuchowa była całkiem przyjemna.
                Po zakończonym występie chłopaków Mio nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Rozglądając się nerwowo na boki zauważyła grupkę ludzi wychodzących z sali. Postanowiła iść razem z nimi, nie chcąc być w tyle.
                -Mio i Ellen.- usłyszała kogoś za swoimi plecami. Powoli odwróciła się i ujrzała wpatrujące się w nią z oczekiwaniem SHINee.
                -Annyeong.- powiedziała Mio najlepiej jak umiała po koreańsku. Musiała się poduczyć tego języka. W końcu miała szansę zostać idolem i ten język miał stać się dla niej codziennością.
                -Cześć. Jesteśmy SHINee, ale to pewnie już wiecie, i dzisiaj będziemy waszymi trenerami. Do wieczora będziecie się z nami uczyć układu naszej piosenki, a potem czeka was występ na scenie wraz z innymi treinee. Zrozumiano?- oznajmił Key po angielsku. Dopiero wtedy Mio zrozumiała, że nie jest sama. Obok niej stała krótkowłosa, niska blondynka. Dziewczyna czując wzrok Mio spojrzała na nią i uśmiechając się przedstawiła:
                -Cześć Mio, jestem Ellen i pochodzę z Kanady.
                -Hej Ellen.- Mio grzecznie powitała nową koleżankę.
                -No to zaczynamy!- krzyknął radośnie Key i poprowadził obie trainee do sali treningowej.
                Przez cały długi dzień dziewczyny przy pomocy chłopaków uczyły się wielu układów SHINee. Mio czuła się czasem niezręcznie, ponieważ jeszcze dzień temu widziała ich z Azusą w telewizji, a teraz stali przy niej, poprawiając błędy w tańczonej choreografii.
                ,,Ciekawe co teraz robi Azusa?"- pomyślała Mio. Strasznie tęskniła za przyjaciółką, choć rozstały się tylko na kilka godzin.
                W końcu nadszedł czas na pokaz. Przed sceną siedzieli choreografowie z SM i inni trainee. Mio zaczęła się coraz bardziej stresować, pot spływał jej powoli po czole, a serce znacznie przyspieszyło.
                -Nie martw się. Damy radę.- powiedziała Ellen. To dodało jej otuchy i wiary w siebie.
                Kiedy przyszła ich kolej, Mio bez zastanowienia weszła na scenę. Jednak zanim zobaczył ją ktoś z jury, usłyszała za sobą huk i spostrzegła Ellen siedzącą na podłodze i trzymającą się za nogę.
                -Ellen? Wszystko okej?- zapytała koleżankę.
                -Moja noga...- odparła dziewczyna, krzywiąc się z bólu.- Nie dam rady tańczyć. Idź sama, Mio.
                -Co? Nie!
                -Nie ma czasu, idź. Dasz radę. Trzymam kciuki.
                Mio nie wiedziała, co ma zrobić. Z jednej strony nie chciała tak po prostu zostawić Ellen samej, na dodatek z najprawdopodobniej zwichniętą kostką, a z drugiej nie mogła pozwolić sobie na to, by zawieść Azusę, SHINee i samą siebie. Po kilku chwilach stawiała już pierwsze kroki na scenie. Jak zwykle wsłuchując się w dźwięki muzyki i zaczynając tańczyć zamykała się w swoim małym świecie, coraz bardziej pochłonięta pasją. Z głośników właśnie leciała piosenka ,,Dynamite". Publiczność była wręcz zachwycona tym, jak dziewczyna świetnie radzi sobie z układem, który poznała dopiero rano, a wyglądało na to, jakby ćwiczyła go co najmniej od dwóch tygodni. Gdy tylko utwór SHINee się skończył, Mio stanęła na środku sceny cała spocona, z szybko unoszącą się klatką piersiową. Ukłoniła się i szybko zbiegła ze sceny w poszukiwaniu Ellen. Jednak tej nigdzie nie było. Zniknęła. Mio przemierzyła cały backstage w poszukiwaniu Kanadyjki, ale nigdzie nie mogła jej znaleźć. Jedyną osobą, na jaką trafiła, był Taemin.
                -Mio! Gdzie się tak śpieszysz? Zgubiłaś coś? Słyszałem, że na scenie wypadłaś bezbłędnie.
                -Oppa...
                -Coś się stało? Nie poszło tak jak chciałaś? Nie przejmuj się.
                -Taemin!- krzyknęła na niego chcąc, by wreszcie zamilkł i dał jej powiedzieć, o co jej chodzi.
                -Wae?- zapytał zaskoczony.
                -Gdzie jest Ellen? Nigdzie jej nie ma!- mówiła bliska histerii.
                -Jak to? Nie wyszła z tobą na scenę? Przecież miałyście wyjść razem!
                -Zrobiła sobie coś w nogę wchodząc na scenę, chyba zwichnęła kostkę, ale ja jej wtedy nie mogłam pomóc, musiałam tam wejść, ale teraz nigdzie jej nie ma.- Mio zaczęła łkać, dając upust targającym nią od rana emocjom.
                -Spokojnie, znajdziemy ją, nie mogła pójść daleko.- Taemin podszedł do brunetki i objął ją ramieniem, głaszcząc uspokajająco po włosach.
                Mio szukała już od pół godziny, a po dziewczynie dalej ani śladu. Taemin w końcu wpadł na pomysł, by zadzwonić do domu Ellen. Oboje poszli do sekretariatu z prośbą o numer telefonu. Po kilku sygnałach Mio usłyszała znajomy głos.
                -Halo?
                -To ty, Ellen?
                -Mio. Przepraszam Cię, że tak zniknęłam, ale zadzwoniłam do brata i on mnie odebrał.
                -Co z twoją nogą?- zapytała Mio, przejmując się zdrowiem koleżanki.
                -Strasznie mnie boli, to chyba jakaś poważniejsza kontuzja. Mam złe przeczucia...
                -Wae?
                -Muszę kończyć, Mio. Do usłyszenia!- pożegnała się Kanadyjka i bez jakiegokolwiek czekania na odpowiedź rozłączyła się.
                -I co z nią?- spytał się po chwili Taemin.
                -Jest w domu.
                -Okej, Mio. Dzisiaj dałaś sobie świetnie radę. Myślę, że możesz już iść do domu i odpocząć. Miałaś ciężki dzień.
                -Dziękuję, Taemin!- odpowiedziała radośnie dziewczyna, która myślała już tylko o swoim wygodnym łóżku.
                W drodze do domu Mio cieszyła się, że już za chwilę opowie Azusie o swoim dniu. Wchodząc do ich skromnego mieszkania spotkała się jednak z ciszą, tak niepodobną do jej przyjaciółki.
                -Już jestem!- krzyknęła Mio, która tylko czekała na widok zawsze uśmiechniętej Azusy, wypytującej się jej ciekawie o pierwszy dzień w SM. Tyle, że w całym mieszkaniu nadal panowała cisza. W końcu Mio zauważyła na stoliku do kawy kartkę. Bez zastanowienia wzięła ją do ręki i dostrzegła pismo Azusy:
,,Kochana Mio!
Przykro jest mi pisać ten list do Ciebie, ale myślę, że nie mam wyboru. Opuszczam to miejsce. Moje marzenia zostały zrujnowane, już nic nie łączy mnie z Koreą. Wiem, że nawet jeśli zostanę, Ty staniesz się w końcu gwiazdą, a ja nadal będę nikim, cierpiąc, ale i ciesząc się Twoim szczęściem. Wyprowadzisz się, a potem o mnie zapomnisz. Ta myśl boli mnie najbardziej. Myślę, że mi wybaczysz. Do usłyszenia!
Azusa."
                Mio nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Azusa odeszła. Łzy cisnęły jej się do oczu, gdy szybko wychodząc z mieszkania wsiadała do taksówki jadącej na lotnisko. Teraz dopiero dotarło do niej, że uśmiech Azusy poprzedniego dnia był fałszywy, nawet jeśli ona nie chciała w to uwierzyć myśląc, że przyjaciółka cieszy się jej szczęściem.
                Mio z nerwów nie mogła usiedzieć spokojnie w taksówce, nogi podrygiwały jej jak szalone, a telefon nie mógł znaleźć wygodnego miejsca w jej dłoni. Gdy w końcu dojechała na lotnisko wyskoczyła z pojazdu jak oparzona, prawie zapominając o zapłaceniu za kurs.
                Na lotnisku zgromadzony był tłum ludzi, a każdy spieszył w swoją stronę, chcąc zdążyć na swój lot czy pożegnać się z najbliższymi. Mio dawno nie widziała takiego zamieszania. Dziewczyna przeczesywała gorączkowo każdy zakamarek wielkiej sali, zaczepiała każdą osobę chodź odrobinę podobną do Azusy, ale jej przyjaciółki nigdzie nie było widać.
                Została jej już tylko poczekalnia, w której, o radości!, panował większy spokój i kręciło się tam o wiele mniej osób. Wchodząc tam Mio nie zauważyła żadnej dziewczyny, która mogłaby przypominać Azusę, postanowiła jednak poszukać jeszcze w łazienkach, które były połączone z poczekalnią. Wchodząc w pośpiechu na korytarz prowadzący do toalet dziewczyna wpadła na sporo wyższego od siebie chłopaka w kapturze.
                -Przepraszam...- powiedziała cicho po koreańsku, chcąc wyminąć przypadkowo spotkaną osobę.
                -Oh! Mio, to ty?- zapytał chłopak dość znajomym głosem po angielsku. Dziewczyna niepewnie podniosła wzrok do góry, napotykając brązowe oczy.
                -Kai oppa...

*

                W tym samym czasie Azusa czekając na swój lot weszła do jednego z lotniskowych sklepów. Dziewczyna była już zmęczona całym tym dniem. Chciała jak najszybciej wydostać się z tego kraju i o wszystkim zapomnieć. Cieszyła się szczęściem Mio, lecz nie mogła wytrzymać z myślą, że jej największe marzenie rozsypało się na małe kawałeczki. Gdy jej starsza przyjaciółka wyszła do agencji, ta zaczęła się natychmiast pakować. Postanowiła, że wróci do Polski i zacznie wszystko od nowa. Stare, a jednak nowe życie. Kończąc pakowanie napisała jeszcze krótki list do Mio i wyszła z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi.
                Kupiła butelkę wody, usiadła przy stoliku kafejki i zaczęła przyglądać się lotnisku. Dzisiaj było ono wyjątkowo tłoczne i ledwo można było się przecisnąć pomiędzy tłumem nastolatek. Nagle do kafejki weszły trzy zakapturzone osoby i stanęły w kolejce do kasy, by złożyć swoje zamówienie. Azusie wydali się oni podejrzani, ale jakby dziwnie znajomi.
                ,,Czekaj, ostatnio jak widziałam takich typów byli oni..."- pomyślała Azusa, lecz bała się dokończyć myśl. Powoli wstała od stolika i poszła w kierunku chłopaków. Przeklęła się jeszcze w myślach, że znów nie zabrała ze sobą ani soczewek, ani okularów, jednak będąc jakiś metr od chłopaków podejrzenia Azusy się sprawdziły. To było EXO, choć nie w pełnym składzie! Oni jednak jej nie zauważyli. Byli bardziej zainteresowani tym,co mogą kupić w kafejce niż tym, co dzieje się dookoła nich.
                -Luhan oppa?- powiedziała Azusa, co spowodowało, że jeden z chłopaków spojrzał w jej stronę.
                -Ciiii.- wysyczał Suho, uciszając dziewczynę.- Nie chcemy, by rozpętało się tu piekło.
                ,,To pewnie dlatego jest aż tyle nastolatek na lotnisku.”- uświadomiła sobie Azusa.- ,,EXO musiało przylecieć do Korei. I nie chcą, by ktoś ich rozpoznał”.
                -Azusa?- zapytał Luhan.- Co ty tu robisz?
                -Czekajcie. Wy się znacie?- odezwał się zmieszany Tao.
                -Tak. Azusa jest jedną z naszych nowych trainee.- odpowiedział Luhan. Azusa opuściła głowę ze wstydem i poczuciem przegranej.
                -Nie jestem trainee. - wyszeptała.
                -Co?- spytali chłopcy równocześnie.
                -Nie dostałam się.
                -Yah! Czy to jest dobre miejsce na rozmowy na taki temat?- jako pierwszy głos zabrał Tao.
                -Masz rację. Najpierw zamówmy, co chcieliśmy, a potem pójdziemy do chłopaków.- zadecydował Suho.- A ty Azusa możesz pójść z nami.
                Chłopcy złożyli zamówienie na jedenaście osób w kafejce, odebrali je i poszli razem z dziewczyną do sekcji VIP, gdzie siedziała reszta zespołu. A przynajmniej miała tam być.
                -Gdzie jest Kai?- zapytał Suho.
                -Poszedł do toalety, ale nie ma go już jakiś czas.- odpowiedział Xiumin, odrywając na moment wzrok od swojego telefonu. Zauważył Azusę skrywającą się delikatnie za Luhanem i zaciekawiony spytał kim jest.
                -Witajcie. Jestem Azusa. Jestem z Polski i jestem waszą fanką.- przedstawiła się nastolatka.        Chłopcy powitali grzecznie dziewczynę i również się przedstawili, choć było to zbyteczne, bo Azusa znała ich doskonale z mediów.
                -To o czym ty mówiłaś, Azusa? Nie dostałaś się?- zagadnął po chwili Luhan, powracając do ich wcześniejszej rozmowy.
                -Nie.- w jej oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie chciała, by ktoś widział ją w takim stanie. Zwłaszcza Luhan i reszta EXO. Przecież to byli jej idole!
                -A co z twoją przyjaciółką?
                -Mio się dostała. Teraz pewnie czyta mój list pożegnalny.
                -Co? Poddajesz się od tak?- mimo że rozmawiała tylko z Luhanem, pozostali chłopacy także ich słuchali i zaczęli protestować, próbując przekonać dziewczynę do zmiany decyzji.- Przecież będziesz miała jeszcze tyle okazji.
                -Już sama nie wiem. Boję się.- Azusa nie chciała zostać odrzucona po raz drugi. Dlatego dla niej najlepszym sposobem była ucieczka od problemów.
                -Ale czego się bać, masz przecież…
                -Azusa!- zdanie Luhana brutalnie przerwała Mio, która rzuciła się jej w objęcia.

Pamiętaj zostawić komentarz...

1 komentarz:

  1. Rozdział bardzo fajny i znowu bardzo miło się go czytało ;) Tylko jedna rzecz bardzo mi nie pasuje i proszę o jej zmianę - WIĘCEJ ! XD
    Tak więc, od dziś jestem waszą stałą czytelniczką :3
    Pozdrawiam Elie ;)

    www.eliebrauce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń