Minął czas słodyczy, dzisiaj pora na zupełną odwrotność….
Tytuł: Rookies fantasy
Autorzy: Nyuxo i LuHannie
Rozdział: 8-?
Długość: 3461
♥
- Hej, Kai. Może chciałbyś
zobaczyć mój pokój? - Zapytała zdenerwowana Mio.
- Jasne. - Odpowiedział jej
chłopak i oboje wyszli, zostawiając Luhana i Azusę samych.
Pomiędzy parą zapadła kompletna
cisza. Oboje nie wiedzieli co powiedzieć lub robić. Czuli się z tym strasznie
niezręcznie.
- Mio i Kai pasują bardzo do
siebie, nie sądzisz? - Zapytała Azusa chłopaka, przerywając tym samym ciszę.
- Tak. Cieszę się że znalazł
sobie kogoś odpowiedniego. Ktoś kto lubi go za to jaki jest, a nie za jego
wygląd lub sławę. - Powiedział szczerze po chwili.
- Ona od zawsze się zastanawiała
jaki on jest. Wyobraża sobie go jak tańczy i śpiewa. Nie jest taką osobą by
lubić kogoś za wygląd czy pieniądze.
- No to się cieszę. Nie muszę się
już tak o niego martwić - Zaśmiał się Luhan. - A co z tobą? - Dodał po chwili.
- Co ze mną?
- Jaka ty jesteś?
- Ja chciałabym być z taką osobą...z
którą będę czuć się dobrze. O której będę myśleć, że to może być ten dla mnie.
Osoba, która będzie powodowała uśmiech na mojej twarzy za każdym razem jak ją
zobaczę. - Rozmarzyła się dziewczyna. Jednak opisując tą osobę, w myślach miała
tylko tego chłopaka. Tego, z którym prowadziła rozmowę. - Chciałbyś zagrać w
Xbox'a? - Azusa postanowiła zmienić temat rozmowy.
- No dobra. - Luhan nie był tym
bardzo zadowolony, jednak zrobił tak jak chciała dziewczyna.
We dwoje wzięli potrzebne im
rzeczy i zaczęli grać w wyścigi samochodowe. Usiedli obok siebie na wielkim,
puszystym dywanie. Po chwili nie widzieli już świata po za grą. Nie wiadomo
kiedy, para zbliżyła się do siebie, a Azusa położyła głowę na ramieniu Luhana.
Grali tak jedną godzinę i drugą…
- No nie! Jak ty to robisz? Znowu
mnie wyprzedzasz! – Narzekała Azusa.
- Hahahah, mam talent, co? –
Chwalił się, nie odrywając wzroku od ekranu.
- Poddaję się. – Dziewczyna
stwierdziła po kolejnej przegranej rundzie.
Odłożyła pada na bok i położyła
się na dywanie rozkładając ręce na bok. Luhan obserwował ją rozbawiony.
- Aigoo… Urocze. – Powiedział.
Dziewczyna udała, że to
stwierdzenie jej w ogóle nie rusza.
- Masz może ochotę na gorącą
czekoladę? – Azusa spytała, spoglądając na chłopaka kątem oka. Od razu ożywił
się na tą informację. – Widzę, że chcesz. – Powiedziała uśmiechnięta.
Dziewczyna szybko wstała i poszła
do kuchni, a Luhan zaraz za nią. Gdy Azusa krzątała się po kuchni w
przygotowaniu napoju Luhan oparł się o blat szafki i obserwował co robi. Po
kilku minutach czekolada znajdywała się już w kubkach, a Azusa oblizywała
dyskretnie palec, którym starła krople czekolady, której nie udało się trafić
do jednego z kubków. Luhan zauważając tą scenę podszedł bliżej dziewczyny
biorąc jej ręce, splatając je ze swoimi. Azusa spojrzała na niego zdziwiona.
- Czasami mam wrażenie, że
zgrywasz niedostępną. – Powiedział nagle.
- Huh?
- Może tylko coś sobie
ubzdurałem.
Luhan oparł dziewczynę o lodówkę
i zaczął ją czule całować. Po chwili czoło Azusy spoczęło na klatce piersiowej
chłopaka.
- Omo! – Oderwała się nagle
dziewczyna.
- Co się stało? – Spytał ją
zdezorientowany.
- Mio i Kai…
- Co Mio i Kai?
- Od ponad dwóch godzin siedzą
zamknięci w pokoju Mio i nawet ich nie słychać. – Mówiła z troską o tą dwójkę.
- Noo, wiesz, nie wiadomo co tam
robią. Może lepiej im nie przeszkadzać. – Luhan puścił oczko do Azusy.
Dziewczyna w odpowiedzi spojrzała na niego spode łba, myśląc o tym, że dziwne
myśli mu w głowie… Nie zwracając na niego uwagi poszła pod pokój przyjaciółki.
- O, nawet nie zapalili świateł.
– Powiedziała ledwie słyszalnie. Dla Azusy wydawało się to dość dziwne,
ponieważ na dworze zdążyło zrobić się już ciemno.
Cholera… Może Luhan ma rację! – Pomyślała. Zaczęła wahać się przed
otworzeniem drzwi. Nie chciała zastać pary w niezręcznej sytuacji.
- Żartowałem. – Powiedział Luhan,
który nagle pojawił się obok niej i nacisnął za nią klamkę, uchylając powoli
drzwi.
Oczom Luhana i Azusy ukazał się
kłębek dwóch osób na łóżku. Para było wtulona w siebie i spała w najlepsze.
- Oh, śpią? – Spytała zdziwiona.
- Kai śpi wszędzie gdzie się da.
– Odpowiedział rozbawiony chłopak.
- Mio ma to samo. – Powiedziała
równie rozbawiona Azusa.
- Rzeczywiście do siebie pasują –
Stwierdził.
Dziewczyna zamknęła powoli drzwi,
aby ich nie obudzić i wycofała się z powrotem do kuchni.
- Chodź po czekoladę bo ci
wystygnie!
Azusa położyła, na szczęście
jeszcze ciepłe kakao na stół i we dwoje usiedli obok siebie.
- Jak ci idzie na treningach? -
Spytał się zaciekawiony chłopak.
- Ćwiczę więcej niż inni. Często
też zostaję dłużej. Ale jestem zadowolona i myślę że trenerzy też.
- Nie przemęczaj się za bardzo
dobrze? - Złapał dziewczynę za rękę, po czym pocałował ją czule. - Chcę ciebie
widzieć w dobrym stanie jak wrócę.
- Gdzieś jedziecie? - Zapytała
zmieszana Azusa i spojrzała na Luhana, czekając na wyjaśnienia.
- Jutro w południe lecimy na
miesiąc do Chin. Musimy zakończyć naszą trasę koncertową.
- Omo. Przecież niedawno co
wróciliście. - Dziewczyna nie zniosła myśli, że nie zobaczy Luhana przez dobry
miesiąc. Co ma powiedzieć Mio?
- Niestety...- Ich rozmowę
przerwał Kai z Mio, którzy zaspani weszli do salonu.
- Przykro mi to mówić Luhan, ale
musimy jechać. Menadżer do mnie zadzwonił pytając się gdzie jesteśmy. -
Powiedział Kai, który nie wyglądał na zadowolonego. Za nim stała Mio, która
była strasznie przygnębiona, widać było że ona sama dowiedziała się przed chwilą,
jak Azusa.
Chłopcy założyli buty i szykowali
się do wyjścia. Mio z Kaiem kleili się do siebie, żadne z nich nie chciało się
puścić, natomiast Luhan pochylił się do Azusy i złożył jej czuły pocałunek na
policzku.
- Wrócę do ciebie jak
najszybciej. - Obiecał chłopak, szepcząc jej do ucha.
Po kilku minutach chłopaków już
nie było, a Azusa i Mio, przytulały się razem by jakoś się pocieszyć. Ten
miesiąc nie zapowiadał się ciekawie.
- Aigoo, aigoo, aigoo… - Mówiła
rozdrażniona Mio, która właśnie rzuciła się na kanapę i męczyła poduszkę. – Jak
mam przeżyć?
Azusa również usiadła na kanapie,
kładąc sobie głowę Mio na kolanach i głaszcząc delikatnie jej włosy. Starsza
podkuliła nogi, mając kolana już prawie pod samą brodą. Odczuwała teraz ogromną
pustkę, mimo iż miała oparcie w swojej przyjaciółce.
- Będziecie do siebie dzwonić. –
Pocieszała ją Azusa.
- O ile Kai będzie miał na to
czas… - Powiedziała smutno
- Dla ciebie zawsze znajdzie
chwilę czasu!
Przyjaciółki pocieszały się tak
jeszcze z godzinę, oglądając przy tym kolejny odcinek swojej ulubionej dramy.
►●◄
Już następnego dnia obie
dziewczyny musiały iść wcześnie rano na kolejną porcję treningów. Wchodząc do
agencji zastanawiały się, jakiego układu będą dzisiaj się uczyć.
Trening minął im przyjemnie i z
dobrym humorem, podczas lunch'u, szły na stołówkę.
Siadając do stołu gdzie czekały
inne trainee, Azusa z Mio, zaczęły jeść swoją porcję jedzenia. Dziewczyny,
przez te pół roku strasznie zaprzyjaźniły się z resztą żeńskiej części trainee.
Podczas ich miłej pogawędki, przysiadł się do nich Taiga, który ramieniem objął
Mio.
- Cześć piękna. - Powiedział do
zdziwionej dziewczyny.
- Cześć Taiga. – Powiedziała
beznamiętnie i zrzuciła rękę chłopaka ze swojego ramienia.
Azusa obserwowała ich z szeroko
otwartymi oczyma, tak samo jak prawie reszta dziewczyn, oczekując rozwoju
sytuacji. Wszystkie oprócz Hany, która była już od kilku miesięcy zadurzona w
chłopaku, ta wręcz mordowała Mio wzrokiem.
- Ooh, co tak niemiło? –
Powiedział udając urażonego.
- Niemiło? Wydawało mi się, że
normalnie. – Mówiła nadal nie okazując emocji. Wzięła do ust kolejną porcję
jedzenia, zachowując się całkowicie zwyczajnie.
- Więc może miałabyś ochotę wyjść
gdzieś po treningach? – Spytał pewny siebie.
- Nieeestety, muszę odmówić. – Odpowiedziała
posyłając mu sztuczny smutny uśmiech.
- Dlaczego? Chodź, będzie miło.
- Przypuszczam, że będę mieć
treningi do późnego wieczora. – Mając zamiar wziąć kolejny kęs jedzenia,
zauważyła, że chłopak nadal nie dawał za wygraną, więc postanowiła przybrać
inną taktykę. Przez chwilę wahała się czy powinna się do tego przyznać.
Przysłuchiwało już się im prawie pół stołówki. – Po za tym… Już się z kimś
spotykam. – Powiedziała, po czym w końcu mogła zjeść to co nabrała między
pałeczki.
- Oo, kim jest ten szczęśliwiec?
– Spytał, nadal nie dając jej spokoju. I w tym momencie Mio zaczęła się
stresować, a Azusa razem z nią, bojąc się, że Mio nie będzie owijać w bawełnę.
- Nie twój interes, Taiga. –
Spojrzała na niego wzrokiem „odejdź-jeśli-nie-chcesz-dostać-pałeczkami-po-oczach”.
- Powinienem mu pogratulować.
- Skąd ta pewność, że ‘mu’? –
Spytała, a widząc jego zszokowaną minę nie mogła ukryć zwycięskiego uśmiechu.
- Oh, no cóż… W każdym razie…
Szczęścia, nie? Do zobaczenia następnym razem .
- Ooo, na razie. – Powiedziała
dumna z siebie, a Azusa cudem powstrzymywała się od wybuchnięcia śmiechem.
Jednak reszta stolika była równie zszokowana tym co powiedziała Mio, jak Taiga.
- Ooh, tak tylko powiedziałam,
żeby go spławić. – Powiedziała wymigując się od tematu.
Następne dni mijały bardzo
szybko. Życie dziewczyn polegało tylko na treningach, jedzeniu i spaniu. We
dwie bardzo tęskniły za chłopcami.
Po niecałych trzech tygodniach od
ostatniego spotkania, dziewczyny dostały połączenie od chłopaków na Skype. We
dwie usiadły przy ekranie komputera zdziwione, zastanawiając się czy może nie
jest to jakiś dowcip.
- Raz się żyje. - Powiedziała
Azusa, po czym nacisnęła na zieloną słuchawkę.
- Halo? - Odezwała się pierwsza
Mio.
Przez kilka sekund panowała
cisza, a potem usłyszały najukochańszy głos dla Mio.
- Mio, to ty?
- Kai… Hej. Nie spodziewałam się
że zadzwonisz.
- Dzwonię do ciebie codziennie.
Nie przesadzaj. - Zaśmiał się chłopak.
- Ej, skoro już dzwonicie ze
skype’a, to włączcie kamerkę. – Wtrąciła Azusa.
Nie czekając na odpowiedzieć, tak
samo Mio jak chłopacy, włączyli kamerkę. Gdy tylko złapano połączenie, oczy Mio
zaświeciły się ze szczęścia, że chociaż tak może zobaczyć swojego ukochanego.
- Urosła ci grzywka. – Powiedział
Kai w stronę swojej dziewczyny, czym wywołał u niej śmiech.
- Tak, muszę iść w końcu do
fryzjera. Ciągle o tym zapominam.
- Jak wam idzie trasa? – Spytała
Azusa.
- Jest wspaniale. Fani są
cudowni. Koncerty są naprawdę fajne, szkoda, że was z nami nie ma. – Mówił
Luhan.
- Racja, spodobały by się wam Chiny.
– Wtrącił młodszy.
- Mam nadzieję, że się nie
przepracowujecie. – Powiedziała Azusa z troską.
- Jest w porządku, dajemy radę. –
Powiedział Luhan zgadzając się z przyjacielem.
- Tak właściwie… Byłyście
kiedykolwiek na naszym koncercie? – Spytał zaciekawiony Kai.
- Oo! Nie… - Przyznała
zawiedziona Mio.
- Idziecie na najbliższy nasz
koncert w Korei! – Powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Oczywiście proszę pana.
Rozmawiali jeszcze jakieś 15
minut. Mio i Azusa opowiadały jak im idą treningi, a chłopcy obiecywali, że
wrócą szybciej niż myślą.
►●◄
Kolejny tydzień minął dziewczynom
jak błyskawica. Przez ostatnie kilka dni cieszyły się tym że niedługo zobaczą
obiekty swoich westchnień.
- To już dzisiaj Azusa. Kai do
mnie wczoraj zadzwonił, że o 20 będą u nas na kolację. Musimy się postarać na
treningu i trenować ciężej, by SHINee nas wypuściło szybciej. - Powiedziała
Azusie Mio
- Rozumiem. - Powiedziała jej
młodsza dziewczyna, która nie czuła się tego dnia za dobrze. Miała okropne bóle
głowy oraz brzucha. Przez ostatni miesiąc trenowała bez jakiejkolwiek przerwy.
Przychodziła do agencji nawet w weekend'y i zostawała dłużej. Ćwiczyła więcej
by poprawić się w tańcu oraz śpiewie.
Mio za to wkurzało przychodzenie
do agencji coraz bardziej. Taiga nie dawał jej spokoju i flirtował z nią, za
każdym razem jak ją widział. Dziewczyna dosłownie modliła się by ten czas minął
szybko, i będzie mogła zobaczyć swojego ukochanego. Tylko Kai mógł uspokoić jej
myśli.
- Azusa, chodź idziemy na stołówkę.
Dzisiaj wyjątkowo jest pizza. Nie możemy tego przegapić. - Mówiła starsza do
przyjaciółki.
- Idź jeść sama, muszę jakoś
zrzucić to sadło. - Śmiała się Azusa.
- To jest poważne Azusa, nie
jadłaś już od kilku dni. - Martwiła się przyjaciółka.
- Ależ skądże! Jem zawsze w domu,
jak ty już śpisz. Nie martw się. - Skłamała dziewczyna.
- No okej. Widzimy się za jakieś
pół godziny.
Wchodząc do stołówki, Mio
obawiała się tego najgorszego. A ten chłopak siedział sobie spokojnie na
siedzeniu obok jej.
- Hej wszystkim! - Przywitała się
grzecznie dziewczyna do swoich koleżanek.
- Cześć śliczna. - Odezwał się
Taiga.
Mio, tak jak przez przeszły
miesiąc, zignorowała chłopaka i usiadła na swoje miejsce.
- Azusy znowu nie ma z tobą? -
Zapytała Yui z troską w głosie.
- Nie chce jeść od kilku dni,
martwię się o nią. Od jakiegoś miesiąca zamęcza się na śmierć i myślę że coś
planuje.
- Musisz coś z tym zrobić Mio.
- Mam wszystko pod kontrolą. -
Uśmiechnęła się dziewczyna do innych i ze smakiem zjadła swoją pizzę.
Jakieś pół godziny potem, Mio
zauważyła, że zbliża się koniec jej przerwy. Pożegnała się z przyjaciółmi i
niechętnie z Taigą, po czy udała się do sali treningowej. Żałowała że nie
zrobiła tego wcześniej. Na podłodze ujrzała nieprzytomną Azusę. Podbiegła do
niej z prędkością światła i złapała ją za ramiona, potrząsając nią, poklepała
po poliku, krzyczała do niej, ale dziewczyna nadal leżała nieprzytomna. Na
szczęście oddychała. Nierówno. Ale oddychała. Mio nie wiedziała co ma robić.
Wybrała drżącymi dłońmi numer do szpitala, aby jak najszybciej wysłali tutaj
karetkę. Po chwili do sali treningowej weszli Jonghyun, Key i Onew.
- Mio! Co się stało?! Co z Azusą?
– Pytał przestraszony Key.
- Ona straciła przytomność… Ja
byłam na lunchu… Ale ona została… - Mówiła roztrzęsiona Mio.
- Zadzwoniłaś po pogotowie? –
Spytał Onew.
- Tak. Ale… Ona jest nieprzytomna
już od co najmniej kilku minut… - Powiedziała powstrzymując się od płaczu.
Po kilku sekundach do sali
wbiegli ratownicy medyczni i zabrali Azusę na noszach. Mio pojechała razem z
nią ambulansem do szpitala. Obiecała też liderowi SHINee, że zadzwoni do niego
jak tylko coś ulegnie zmianie. Pół godziny potem, Mio była już w szpitalu, a
Azusę zabrano do badań. Dziewczyna była na skraju łez. Jak mogła do tego
dopuścić. Pewnie jakby nie poszła do stołówki, to by się to nie stało. Mio
obwiniała się tak przez długi czas, dopóki nie zauważyła jakiegoś lekarza.
Szybko do niego podbiegła chcąc wyciągnąć od niego jakieś informacje.
- Dzień dobry. Moja przyjaciółka,
Azusa Nakano, została tutaj przywieziona pół godziny temu. Mogłabym się czegoś
o niej dowiedzieć?
- Czy jest pani osobą
spokrewnioną? - Zapytał podejrzliwie lekarz.
- Niestety nie. Ale teraz to ja
się opiekuję Azusą. Jestem jedyną jej najbliższą osobą w tym kraju.
- No dobrze. No więc powiem pani,
że nie jest dobrze, ani nie jest tragicznie. Azusa ma anemię i jest teraz
strasznie przemęczona. Na dodatek, wygląda na to że dziewczyna zagładzała się
przez dobre kilka dni. Potrzebny jest jej odpoczynek.
- Czyli okłamała mnie jak mówiła
że jadła? - Zapytała lekarza zawiedziona Mio.
- Myślę, że tak. Jednak nie
możesz jej teraz za bardzo stresować, niech zostanie w szpitalu teraz przez
kilka dni.
- Rozumiem. Mogłabym ja zobaczyć?
- Zapytała dziewczyna z nadzieją.
- Tak. Jest w sali B303. Ona się
jeszcze nie wybudziła, prosiłbym o ciszę.
- Tak jest. Dziękuję. - Mio
ukłoniła się mężczyźnie, po czym udała w kierunku sali B303.
Otwierając drzwi, od razu
zauważyła Azusę, która podłączona była do różnych urządzeń. Dopiero teraz Mio
zorientowała się jaka jej przyjaciółka jest wychudzona, ale także i blada, co
ją strasznie przestraszyło.
Chwilę po 19 Mio dostała SMS'a od
Kaia, że już wylądowali. Dziewczyna kompletnie zapomniała o chłopakach, więc
odpisała mu, że powinni z Luhanem zmienić swój cel podróży na godzinę 20 i
pojechać razem z zespołem do dormu. Kai był strasznie zmartwiony i zadzwonił do
swojej dziewczyny.
- Halo, Kai? – Powiedziała gdy
wyszła na korytarz z pokoju, w którym leżała Azusa.
- Mio… Co się stało? – Spytał
zmartwiony.
-
Czemu od razu coś się musiało stać. Po prostu…
- Przecież słyszę, że coś cię
martwi. – Wtrącił jej się.
- Oh… Tylko nie mów Luhanowi, nie
stresuj go niepotrzebnie.
- Coś z Azusą?
- Jest w szpitalu… Zasłabła na
treningu dzisiaj. Lekarze mówią, że jest przemęczona i ma anemię… - Mówiła z
łamiącym się głosem, myślała, że już długo nie wytrzyma i zaraz się rozpłacze.
- Ahh… Mówiliśmy wam żebyście się
przemęczały… Bardzo z nią źle?
- Jeszcze się nawet nie obudziła…
Ostatnimi dniami nic nie chciała jeść. Kai… Jak ja mogłam tego nie zauważyć?
Powinnam temu zapobiec. – Dziewczyna obwiniała się.
- Mio, to nie twoja wina. Wyjdzie
z tego. Zobaczysz. Wszystko będzie dobrze. – Pocieszał ją. – Zresztą… Przyjadę
do ciebie, nie powinnaś tam być sama.
- Nie, nie przyjeżdżaj. Dam sobie
radę, naprawdę.
- Ale…
- Kai, ktoś by nas mógł zobaczyć.
Nie powinieneś ryzykować.
- Pewnie masz rację… Ehh…
Przepraszam Mio.
- Za co? – Spytała zdziwiona.
- Nie mogę być przy tobie wtedy
kiedy tego potrzebujesz…
- Ohh… To nic. Wszystko będzie
dobrze, prawda? Sam to mówiłeś. – Próbowała podnieść chłopaka na duchu.
- Mio, ja…
- Kai, powinnam już kończyć. –
Przerwała mu. – Azusa się chyba budzi.
- Jasne, pozdrów ją.
- Nee *, zadzwonię później. –
Obiecała.
- Będę czekał mała. – Powiedział
z czułością, po czym się rozłączył.
Mała? – Pomyślała z uśmiechem na twarzy, dziwiąc się słowom Kaia.
Dziewczyna wróciła do pokoju Azusy i usiadła przy jej łóżku. Młodsza
przyjaciółka niestety jednak się jeszcze nie obudziła, ale Mio postanowiła nie
wracać do domu póki nie dowie się, że z Azusą jest już lepiej.
Nazajutrz Mio musiała pójść do
agencji z samego rana, nie mogła opuścić kolejnego dnia w pracy. Była strasznie
zmęczona, a dodatkowo czuła się okropnie z myślą, że nie może być przy
przyjaciółce. Ratowała ją tylko myśl, że EXO również są dzisiaj w agencji i
może się na nich natknąć w każdej chwili, a zwłaszcza cieszył ją fakt, że może
się natknąć na Kaia…
Dzień treningów minął pozornie
tak jak każdy inny. SHINee nie odejmowało jej z obowiązków, a Mio starała się przykładać
się do treningów tak samo jak zawsze. Podczas lunchu dziewczyna jak zwykle
usiadła przy innych trainee, a inni nawet nie pytali gdzie jest dzisiaj Azusa,
cała wytwórnia wczoraj aż huczała o tym, że jakąś trainee zabrał ambulans.
Taiga jak co dzień próbował podczas tej przerwy zbliżyć się do Mio, jednak jak
zwykle jego trudy szły na marne. Dziewczyna już nie to, że nie była
zainteresowana tym chłopakiem, po prostu jej myśli krążyły wokół zupełnie innej
osoby- Azusy.
Około 20 Mio mogła już wracać do
domu, ale oczywiście wolała pójść do szpitala, mimo iż godziny wizyt już dawno
się skończyły. Po drodze do wyjścia z agencji dziewczyna musiała jeszcze tylko
wejść do łazienki. Gdy była już bliska łazienek usłyszała jakiś hałas i
kłótnię, postanowiła sprawdzić co się tam dzieje, chociaż, to pewnie nie jej
sprawa. Po chwili mogła już wyraźniej usłyszeć głosy osób pogrążonych kłótnią.
Znam ten głos… - Pomyślała
słysząc jakiegoś chłopaka, więc podeszła jeszcze bliżej zaciekawiona. A po
kilku sekundach usłyszała drugą osobę.
Cholera… To głos Kaia! - . Mio nie czekając na dalszy rozwój
sytuacji puściła się biegiem do miejsca kłótni, ale została tam już tylko jedna
osoba - Kai. Jej Kai.
- Kai… - Powiedziała widząc go
stojącego tyłem. Chłopak szybko odwrócił się w jej stronę.
- Mio… Co ty tutaj jeszcze
robisz? – Spytał zdziwiony jej obecnością. Kai nie wyglądał najlepiej, był
zdenerwowany, zmęczony i… jakby właśnie się z kimś pobił.
- Kai, co się tutaj stało? Z kim
się kłóciłeś? Kto ci to zrobił? – Dziewczyna szybko do niego podeszła i zaczęła
intensywnie badać wzrokiem jego twarz, zauważając kilka mniejszych siniaków i
lekkie rozcięcie na wardze.
- Nic mi nie jest. – Próbował ją
uspokoić i uśmiechnął się do niej czule.
- Kto ci to zrobił? – Ponowiła
pytanie, nie dając za wygraną.
- Ten trainee… Taiga. Wyprowadził
mnie z równowagi. – Przyznał.
- Taiga? Ten kretyn… Jak ja go…
- To już nieważne. – Przerwał
jej. Mio spojrzała na niego pytająco.
- Mio… - Wziął jej dłoń w swoje.
– My… Powinniśmy sobie zrobić małą przerwę. – Powiedział spuszczając wzrok na
ziemię.
- Kai?
– Dziewczyna była przerażona tą myślą.
- Tylko
na jakiś czas… Może kilka tygodni. Góra parę miesięcy. Zbyt wiele osób zaczyna
się o nas dowiadywać. – Mówił będąc całkowicie poważnym.
- Czy
Taiga… On też?
- Tak…
- Ale
Kai… - Mio zaczęła mówić będąc już na skraju paniki i łez. – Nie możesz. Nie…
- To
dla twojego dobra Mio… - Spojrzał jej w oczy, które były już rozbiegane i
wilgotne od napływających łez. Chłopak zacisnął swoje powieki będąc już coraz
bardziej zły na siebie.
-
Jestem silna. Dam sobie radę. – Przekonywała go. – A jeśli chodzi o twoich
fanów… To nic. Sami mówiliście, że są niegroźni.
- Mio…
Mylisz się… Po za tym, tu już nawet nie chodzi o fanów, ale o ludzi, którzy są
nade mną. To nie jest odpowiedni czas, na to, żeby świat się o nas dowiedział…
- Nie
możesz mnie zostawić. – Powiedziała cicho, patrząc w jego przepełnioną bólem
twarz.
- Nie
utrudniaj mi tego, proszę. – Złapał jej drugą dłoń i przysunął je obie do
swoich ust, całując delikatnie. – Dbaj o siebie, nie przemęczaj się, jedz
regularnie. – Wymieniał, patrząc już w podłogę.
- Nie…
Kai… Nie. – Mówiła, ale on już nie słuchał. Puścił jej dłonie i odwrócił się
zaczynając iść w drugą stronę. Mio stała
jak wbita w ziemię nie mogąc się ruszyć nawet o minimetr.
- Tylko
na jakiś czas. Na jakiś czas… - Powtarzała, a po jej policzkach łzy sączyły się
już strumieniami.
Ø
*Nee (kor.) – Taak
Jak Wy tak mogłyście, co? Ja tu ryczę ja bóbr! Nie dość, że przez tego Taigę, Kai, został pobity, musiał zerwać z Mio, to jeszcze Azusa jest w szpitalu! Ugh... Wierzę, że Mio da sobie radę i szybko się wszystko ułoży.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to jest rewelacyjny! Z resztą jak zawsze. :) Życzę dużo weny i dużo czasu na pisanie. Miłego dni/wieczoru. Annyong! ~^-^~